Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeNie zgadzam się z proponowanym przekazem. Chinol to chinol - z założenia imitacja i niskobudżetowy produkt (zamiennik) dla Mirosławów, Tomków, Maćków, Michałów itd. Jeśli autorowi robi się miękko w kroku na myśl o elektrycznych wynalazkach i tanich chińczykach to jego prywatna sprawa. Tylko po co tak na siłę wmawiać ludziom, że te elektryczne wynalazki i chiński szajs to przyszłość motocyklizmu!? Zlituj się Panie autorze tekstu albo sam zrezygnuj z prawdziwych motocykli na rzecz wynalazków, nad którymi tak się w swoim tekście rozpływasz. Wstyd...
OdpowiedzTo samo mówiły 40 czy 50 lat temu te dziadki na harleyach. Że japońskie to niskobudżetowa tandeta. Bo takie wtedy były. A japońce pracowały, pracowały, poprawiały jakość i osiągi. Teraz narzekacie na chinoli, a oni działają szybciej od Japończyków i mają większy potencjał. Za 20-30 lat przymiotnik "chiński" może być synonimem jakości, tak jak dziś "japoński".
OdpowiedzW przyszlosci moze tak byc, a rownie dobrze moze nie byc. Dzisiaj jest to co jest i fakt, ze Chinczycy nie probuja budowac reputacji wlasnych marek nie nastraja optymistycznie. Soichiro Honda umieszczal na zbiorniku wlasne nazwisko nawet wtedy kiedy zaczynal z tanimi prostymi 2T i bral w ten sposob za nie odpowiedzialnosc. Chinczycy robia kilkanascie "marek" w jednej fabryce i ubijaja te, ktore sie nie sprzedaja. Albo ostatnio kupuja znana europejska marke, vide Benelli...
OdpowiedzMożę być. Póki co, nie jest. I w najbliższej przyszłości nie będzie.
OdpowiedzMam na imię Tomek. Jestem motocyklistą od października 2017. Jeżdżę cały rok (do tej pory odpuściłem łącznie może z tylko tydzień, kiedy padał intensywny śnieg), dziś też do pracy przyjechałem motocyklem. Mam prawo jazdy kategorii B i Rometa Soft 125. Spostrzeżenia? Jazda motocyklem jest szybsza, mniej stresująca, przyjemniejsza i tańsza niż samochodem. Brak problemów z parkowaniem i korkami. Mój Romet, choć chiński, wiernie wozi mnie każdego dnia i nic złego się z nim nie dzieje. Daje mi dużo radości i dzielnie nawija kolejne kilometry. Zmieniłem w nim reflektor, opony i napęd, reszta pozostaje fabryczna. Pozdrawiam szanownych szlachtnie urodzonych motocyklistów, którzy na swoich markowych maszynach z pogardą patrzą na takich jak ja posiadaczy prawka B na chińczykach.
OdpowiedzA kto patrzy na Ciebie z pogarda? To ze Twoj motocykl nie budzi we mnie kompletnie zadnych emocji i kwote, ktora na niego wydales przeznaczylbym na cos zupelnie innego, nie oznacza automatycznie pogardy wobec Ciebie. Jezdzij sobie czym Ci sie podoba, a najlepiej zrob prawko kat. A. To otwiera w tym "biznesie" spore mozliwosci i potrafi diametralnie zmienic optyke... Pozdrawiam. Nawiasem mowiac ja tez jezdze od pazdziernika. Tyle, ze 1988 roku.
OdpowiedzKenlee, pewnie jest wielu, co tak właśnie patrzą jak kolega pisze. Ty nie patrzysz - super, ale przecież nie możesz swojego indywidualnego podejścia traktować jako ogólnie przyjętego. Swoją drogą to byłyby ciekawe statystyki - jaki % motocyklistów jeżdżących maszynami markowymi powyżej 125 cm3 patrzy z góry na użytkowników niemarkowych "chińczyków" (a także 125-tek, skuterów itp.). ;-)))))))
Odpowiedz:) doskonałe podsumowanie.
Odpowiedz